jestem z Białegostoku na Podlasiu, gdzie niestety występuje spory deficyt aut amerykańskich
. Jestem na pierwszym roku studiów, mam rodzinę w USA, więc uwielbienie do takich aut pochodzi właśnie stamtąd . W ciagu niecałych 2 lat od zdania prawa jazdy miałem już kilka pojazdów. W USA jeździłem F-150 z 1999 roku oraz Lexusem LS400 z 1996, natomiast tu w Polsce najpierw miałem Forda Explorera 2001, a od pół roku przesiadłem się na Lincolna Navigatora z 1998r, którego będę trzymał jak najdłużej, bo mi się bardzo podoba. Preferuję jednak SUVy/pickupy, w życiu studenckim definitywnie się przydają - nie dość, że można wziąć sporo ludzi do wspólnych przejazdów, to i pół domu przewieźć bez wynajmowania busa.
Navi oczywiście z LPG, więc koszty jazdy nie są duże (zwłaszcza, jak można jechać w 8 osób
). Rodzina mieszka w USA, więc kupuję cześci właśnie tam, więc problemów z dostępnością i ceną brak, jedynie ze znalezieniem uczciwego warsztatu jest dość kiepsko - nie dość, że młody kierowca, to i rzadkie, wielkie auto, więc ceny idą w górę...Od momentu kupna auta kupiłem nowe felgi 20", wymieniłem tłumik na Flowmastera, żarówki deski rozdzielczej, bo się popaliły oraz padnięte drążki kierownicze.
Obecnie zmagam się z zawieszeniem pneumatycznym (o czym pisałem w innym temacie), klimatyzacją (problem znaleziony - czynnik ucieka w szybkim tempie przez osuszacz, teraz tylko go wymienić) oraz gubieniem oleju silnikowego - muszę raz na kilka miesięcy dolewać litr, bo gdzieś ucieka - a gdzie, tego nie wie nikt.
