Nie rozumiem stwierdzenia:
chyba było trochę szkoda zakładać gaz
Nie widzę w tym nic dziwnego. Teraz zagazować można nawet ciężarówki, co zresztą czyni Luky i mimo że przy dieslach jeździ się tylko w jakiejś części na gazie to i tak się to opłaca.
Od rozpoczęcia się popularności gazu w Polsce minęło kilkanaście lat, technologia poszła bardzo mocno do przodu. Nie istnieją już problemy znane z zagazowanych Polonezów czy Fiatów 125p.
Różnica w mocy, przy odpowiednio dobranej i ustawionej instalacji praktycznie już nie istnieje.
Strzały w kolektor również, bo mamy instalacje które gaz wtryskują.
A biorąc pod uwagę, że instalacje jakoś specjalnie nie drożeją, a paliwo co jakiś czas skacze w górę - w moim odczuciu jest to mega opłacalne wyjście.
Tutaj jak widać Panowie potrafili odpowiednim ustawieniem instalacji LPG podnieść parametry auta, czego bym się w ogóle nie spodziewał.
Największym problemem instalacji gazowych w Polsce jest to, że mało jest ludzi którzy się na tym znają. Większość "gaziarzy" potrafi tylko zamontować gotowy zestaw i jako tako go wyregulować. Nie mają niestety pojęcia jak dobrać poszczególne komponenty tak żeby to fungowało i potem to zestroić podczas jazdy a nie tylko na postoju w warsztacie.
Na szczęście: tu z pomocą przychodzą fora i ogólna dostępność kabelków i programów do diagnostyki/regulacji.
Na szczęście 2: Jest w Polsce kilka firm, którym można powierzyć założenie i obsługę gazidła i są do nich pielgrzymki z całego kraju - jak np. Luky Garaż
W Polsce niestety ciąży też takie przeświadczenie, że gaz (a szczególnie gaz w grubej furze) to wstyd. Typowy objaw polaczkowatości.
W Skandynawii gaz się sprawdza od lat w rozmaitych autach, Holandia - to samo, w Niemczech widywałem parę lat temu nowe A8, Biemdablju 5 i 7 jak tankowały LPG i nikogo to nie razi. Bo ludzie myślą i liczą pieniądze. U nas idzie to powoli i opornie, ale patrząc na kolejki w warsztatach LPG, ku upadkowi chyli się fenomen niemieckich dieselków.