Barney, powiem Ci tak... moim zdaniem amerykańskie auta nie mają w sobie nic trudniejszego niż te z Europy.
Zwykle niechęć mechaników wynika z tego, że wolą ten czas poświęcić na schematyczne naprawienie dwóch Golfów albo Passatów, bo części są na pewno w każdym sklepie, a wymieniają w każdym prawie to samo.
Amerykanów sie boją bo ich nie znają - i tylko tyle. Jak mechanik ma mózg i umie go używać to wejdzie pod auto i uświadomi sobie, że naprawi je bez problemu - trzeba tylko chcieć!
A prawda jest taka, że jak masz w swoim mieście dobry sklep z częściami to znajdziesz w nim wszystko do takiego np. Concorde'a - ja mam w mieście 3 spore sklepy z częściami + 1 hurtownia, która niepowinna się tak nazywać bo goście są w niej tak niekompetentni, że mnie czasem śmiech ogarnia (np. chcieli mi "sprowadzić" żarówkę do tylnej lampy Freestara za bodajże 42 zł - natomiast w sklepie w którym stale kupuje kupiłem ją za 2 zł
) i mają gratów tony, ale właśnie do gówien typu Golf.
Jest natomiast jeden sklep, który z roku na rok się powiększa - a dlaczego ? Bo ludzie wiedzą, że znajdą tam części do wszystkiego. Jeszcze nigdy nie było tak, żebym czegoś tam nie kupił... jak jestem tam do ok. 10 rano to nawet jeśli nie ma części na miejscu to na 14tą już będzie.
A mechanicy ? Miałem "zaufany" warsztat - kumpel mojego Ojca. Ale co z tego skoro niestety nie popisali się przy remoncie zawieszenia w moim Voyku, niedawno dali plamę po raz kolejny z hamulcami we Freestarze - nie są to rzeczy wynikające z pochodzenia auta, tylko z tego, że są niezbyt sumienni.
Mam natomiast kumpla mechanika, w zeszłym roku skończył szkołę... grzebał troche przy moim Voyku, jak i przy Voyku III gen. zaglądał też do 300M i sam był zdziwiony na co Ci mechanicy narzekają skoro te auta są proste jak konstrukcja cepa.
Więc nie ma się czego bać... a jeśli na wejściu do warsztatu mechanik już psioczy to nawet z nim nie gadaj. Obróć się na pięcie i wyjdź, a on niech dalej grzebie w Seicento.
(pierwszy to mitsubishi endeavor), 
