Nigdy nie ciągnęło mnie do Chevroleta, ale na wszystko jest pora, a na ten moment ja czekać musiałem ponad 3 lata od momentu zakupu pierwszego amcara. Testowałem produkty Mopara i FoMoCo, stwierdziłem więc, że czas na GM...
Po sprzedaży Durango jak zwykle nastąpił czas poszukiwań i tym razem w przeciwieństwie do moich ostatnich trudów przy kupnie Jeepa, które trwały ponad 2 miesiące, te poszukiwania trwały kilka dni i zakupiony wóz był pierwszym, który oglądałem
(Wreszcie jakaś miła odmiana ) Tak też po przejechaniu na drugi koniec kraju stałem się szczęśliwym (i to bardzo
) posiadaczem delikatnie murzyńskiego (nie żeby mi to przeszkadzało) Avalancha 
Auto ogólnie jest mega ciekawym egzemplarzem, zazwyczaj nawet nie opisuję takich kwestii bo wiem, że samochód, który już ma na karku kilka lat mogł przeżyć wiele przygód i nie jestem w stanie w 100% zapewnić pewnych rzeczy... W tym jednak przypadku cały myk polega na tym, iż Chevy jest od absolutnie pierwszego właściciela!
Jest absolutnie bezwypadkowy i ma przejechane w 100% prawdziwe 80 tyś mil! (czyli właściwie dopiero co po dotarciu) Człowiek od którego go kupiłem mieszkał w US i kupił go w salonie jako nowego. Tam nim jeździł, ubrał w ładne gadżety i przyprowadził się z nim do Polandii. Niestety nie jeździł nim u nas zbyt wiele a obecnie znów wyjeżdża do US, więc autko musiało zmienić właściciela i szczęśliwie trafiło na dobrego człowieka! Co do samego auta, jestem zachwycony wielkością tego potworka
Jest wielki, oblany chromem, postawiony na wielkich 22 calowych kołach i rzuca się w oczy jak żaden inny samochód na drodze! Reakcje przechodniów i przypadkowych ludzi są niesamowite... Słowa zachwytu padają ze wszystkich stron (wraz z tekstem ''musiałbym chyba mieć stację benzynową żeby tym jeździć'') ludzie robią zdjęcia a nawet zdarzyło mi się dzisiaj, że jakaś zachwycona autem mamuśka ustawiła przy Chevym swoje potomstwo i cykała pamiątkowe fotki Przewinęło mi się już kilka amerykańców, ale żaden nie budził nawet połowy takiego zainteresowania co to smoczysko ... W sumie to ja wcale się nie dziwie wóz jest jak żywcem wyciągnięty prosto z Texasu, jest tak amerykański, że kiedy porusza się na drodze to ma się wrażenie, że przeniosło się za ocean Ja jako osoba sterująca tym statkiem mogę powiedzieć, że jedyne skojarzenie jakie mam jadąc tym autem a nawet siedząc w nim to takie jakbym jechał School Busem
Prawdopodobnie jest to wywołane olbrzymią ilością miejsca w środku i wielką maską zakończoną orurowaniem, co jeszcze potęguje długość przodu Jednak co jest ciekawe, auto jest meega przyjemne w jeździe, prowadzi się lekko, jest niesamowicie ciche (już zaczyna mi to przeszkadzać) i wygodne... żaden poprzednik, nawet Dodge nie był aż tak dobrym cruiserem jak Chevy
Niestety są też pewne minusy tych plusów, a dokładnie jeden minus - gabaryt. Wielkość o ile fajna bo robi wrażenie to jest dość mocno problematyczna podczas parkowania... jako na drodze jeszcze problemu nie ma bo w pasie mieści się niemal na styk tak na parkingach jest problem. Centra handlowe są już dla mnie niedostępne a parkingi na mieście są zbyt ciasne i zbyt krótkie... tak, że po zaparkowaniu cała paka wystaje tarasując przejazd innym samochodom
Wielkość też odbiła się na tym, że mój obecny garaż okazał się za mały Całe szczęście miałem w zanadrzu inny ''schowek'' i Chevy musiał jako pierwszy mój samochód zmienić miejscówkę postoju Póki co jaram się nim jak dziecko, miałem obiekcje bo nigdy nie podobały mi się Avalanche, ale ten w ''doposażonej'' wersji skradł moje serce
Jest dokładnie taki jak pickup w moim odczuciu powinien być! Także tego... Welcome Chevy Family!
