Śnieg stopniał, spalanie zmalało, akumulator trzymał przez te mrozy, Budzik zawsze odpalał.
Ale żeby nie było tak kolorowo: potencjometru nadal nie ruszyłem. Raz, że nie było kiedy, dwa - nie było warunków. Jakoś się niedługo pomyśli co z tym fantem, w sumie zdążyłem się przyzwyczaić do egipskich ciemności.
Dwa - dziś zauważyłem, że ten "pikacz" co oznajmia swoją obecność po przekręceniu kluczyka pika jakoś mniej energicznie. A fura pali jak szalona. Pewnie wilgoć złapał.
No i niespodzianka. Pogoda względnie ładna, więc wybrałem się na kersiera, co by trochę "limuzynę" obmyć dajmy na to - z soli drogowej. Wszystko ładnie pięknie, nawet piniondzów dorzucać nie musiałem bo się w limicie czasowym 10 złotych wyrobiłem. Wsiadam sobie za kierownicę, żeby podjechać pod odkurzacz, wrzucam "D", wciskam gaz i nagle słyszę..."chlup". Ki czort? Wciskam hamulec - "chlup, chlup". Szybka analiza, czy po stronie pasażera z przodu jest jakiś zbiornik? Nieee, bez sensu. Wciskam gaz a tu znowu "chlup". I tak chlupiąc zatrzymałem się przy odkurzaczu, obszedłem samochód dookoła, zajrzałem pod fotele - żadnej butelki z napojem - ni ma! No zaniepokoiłem się. Humorek poprawiony, bo autko odkurzone, więc zajechałem pod sklep w celu wyniesienia czterech egzemplarzy darmowej gazety pod dywaniki (metoda na wyciąganie wilgoci
). Podłożyłem gazetki pod lewy przedni i oba tylne "gumiaki", otwieram więc drzwi pasażera z przodu i "CHLUP" jak jasna cholera. Zorientowałem się, że mam wodę...W DRZWIACH. Wiązanki jaka leciała z moich ust przez pierwszą minutę nie przytoczę, gdyż nie wypada. Fakt, mam popękane uszczelki, więc najgorszy możliwy scenariusz miałem przed oczami - nie mam jak tej wody wypuścić, elektryka "pójdzie się..." jak już się nie puściła, a rdza wyjdzie w tempie ekspresowym...ale...mądre dziecko przetestowało sterowanie szybą i blokadą drzwi - działa. Schyliło się, zobaczyło jakąś uszczelkę na dolnym rancie drzwi, odchyliło i dostało wodospadem po rękawie. Na szczęście tylko zatkany odpływ.
Wniosek: trzeba być bardziej optymistycznym
II wniosek: nie zawsze długi wstęp prowadzi do ciekawego, dramatycznego zakończenia historii
Teraz dziecko musi się zatroszczyć o odetkanie odpływów. Uf, dobrze, że jeszcze "obchodzę" ferie...
Wytrwałym dziękuję za uwagę