Wiśnia
: 12 cze 2016, 23:03
Czekałem dwa tygodnie na sprzedaż jeepa. Dopiero wczoraj okazalo się że wspomniany samochód sprzedał się "sam". O ile na pozór logiki tu brak, tego skądinąd przykrego tematu rozwijać nie będę. Musiałem na cito zebrać resztki funduszy i wyjechałem z moją połówką po Buicka PA, ktorego obserwowaliśmy od dluzszego czasu.
Wycieczka z Karkonoszy wielce przyjemna, tym bardziej ze pogoda dopisała.
Właścicielem okazał się pewien starszy mężczyzna, kulturalny i serdeczny. Człowiek starej daty nie tylko jesli idzie o metrykę..
Po półtorej godzinie rozmów o samochodach, kresach i Japonii, podpisaliśmy umowę i ruszyliśmy w drogę.
"To jeszcze podjadę z wami na stację" - zaproponował miły pan - do niedawna właściciel pięknego Park Avenue w kolorze Burgund.
Tankowanie na stacji Shell trochę potrwało, bo znowu się zagadalismy, w miedzyczasie dołączył do nas pracownik cpn'u, zachwycając się nad kolorem i wyglądem amerykańskiego krążownika.
Na odjezdbym pomachał dlonią na pożegnanie, a starszy gentelmen życząc dobrej drogi uniósł w gorę swój biały kapelusz i uśmiechając się szeroko udał się do domu.
Wszystko świetnie, jak z lukrowanego amerykańskiego serialu, dopóki nie zorientowałem się, że nie zapłacilismy za pełny bak, odjeżdżając sobie w najlepsze ze stacji...
Wrzucam póki co kilka fot
p.s. - rachunek opłacił koniec konców owy gentelmen
Wycieczka z Karkonoszy wielce przyjemna, tym bardziej ze pogoda dopisała.
Właścicielem okazał się pewien starszy mężczyzna, kulturalny i serdeczny. Człowiek starej daty nie tylko jesli idzie o metrykę..
Po półtorej godzinie rozmów o samochodach, kresach i Japonii, podpisaliśmy umowę i ruszyliśmy w drogę.
"To jeszcze podjadę z wami na stację" - zaproponował miły pan - do niedawna właściciel pięknego Park Avenue w kolorze Burgund.
Tankowanie na stacji Shell trochę potrwało, bo znowu się zagadalismy, w miedzyczasie dołączył do nas pracownik cpn'u, zachwycając się nad kolorem i wyglądem amerykańskiego krążownika.
Na odjezdbym pomachał dlonią na pożegnanie, a starszy gentelmen życząc dobrej drogi uniósł w gorę swój biały kapelusz i uśmiechając się szeroko udał się do domu.
Wszystko świetnie, jak z lukrowanego amerykańskiego serialu, dopóki nie zorientowałem się, że nie zapłacilismy za pełny bak, odjeżdżając sobie w najlepsze ze stacji...
Wrzucam póki co kilka fot
p.s. - rachunek opłacił koniec konców owy gentelmen