No to kupiłem sobie problem

Buick PA z 1996r , tak zwany polift. Auto ma więcej wad niż zalet i dlatego zastanawiam się czy warto robić, czy sprzedać na części.

Może zacznę od wad:
- auto stało ponad rok pod chmurką nieeksploatowane
- rdza zjadła progi , prawe tylne nadkole i nadgryzła inne elementy takie jak pas pod chłodnicą, mocowania zderzaków itp
- brak ładowania
- skrzynia w trybie awaryjnym (3 bieg?) ale to może być ze względu na niskie napięcie aku.
- klima nie działa, dodatkowo rzęzi wentylator nadmuchów
- układ wydechowy jak sito
- stuki silnika? słychać po lewej stronie patrząc od frontu auta więc liczę na to że to coś z osprzętu
- chrupie coś podczas skręcania

Zalety
- cena zakupu
- wnętrze jest prawie jak nowe - fotele, wykładziny, podsufitka - wszystko w super stanie
- silnik odpalił i równo pracuje
- auto jedzie do przodu, do tyło , skręca i hamuje

Moim największym problemem jest to że sam go nie zrobię - brak sprzętu, miejsca i doświadczenia.

Pierwsze zadanie - przywrócić ładowanie - bo nawet nie ma jak zrobić porządnej jazdy testowej. A dalej.... sam nie wiem czy się w to pakować czy odpuścić.

Więcej fotek.

Ale wiedziałeś co kupujesz?...

Wiedziałem, zrobiłem to z premedytacją

Więc jak masz dużo wolnej kasy, to oczywiście, że robić!
A jeżeli nie... to też robić, tyle że pamiątkowe zdjęcia - z daleka wygląda ładnie

cezar62 pisze: ↑07 lip 2018, 08:28 Więc jak masz dużo wolnej kasy, to oczywiście, że robić!
A jeżeli nie... to też robić, tyle że pamiątkowe zdjęcia - z daleka wygląda ładnie

To nawet nie chodzi oto czy mam kase czy nie... Kwestia żeby się zmieścić w max 6 tys. zł, bo inaczej wolę po prostu kupić ładniejszy okaz .

Rób zdjęcia

Niezły gruz

Wszystko jest do odratowania, kwestia opłacalności.
Tutaj moim zdaniem raczej się nie opłaca, chyba że w Twojej okolicy blacharze i lakiernicy pracują za pół darmo

Skoro mówisz, że kosztował czapkę śliwek, to jak masz miejsce, to zostaw go sobie jako dawcę, a kup lepszy blacharsko egzemplarz.

Jest sprowadzony, więc dopóki nie zrobisz badania tehnicznego to on u nas nie istnieje, może sobie kwitnąć na trawniku do woli bez OC.

To co lepsze przełożysz sobie do tego zdrowszego egzemplarza i będzie git.

Wysłane przez Tapatalk

Mam wycenę od blacharza - 4 tys. zł z rzeźbieniem (sam robi elementy z blachy), lub 2800 jak dostarczę reperaturki nadkoli i progi .
Pytanie czy da się kupić gdzieś progi i reperaturki w Polsce? W USA są, ale koszt przesyłki zabija sens takiej operacji.

ja bym robił ale jestem hobbystą, a nie handlarzem więc ostateczny rachunek ma znaczenie ale nie decydujące. Wnętrze rzeczywiście zachęcające.

Hobbystycznie czy nie, określenie opłacalności jest chyba dość logiczną rzeczą i nie trzeba być handlarzem, żeby wziąć pod uwagę czy wyrzucamy pieniądze w błoto.

Mamy 4000 za samą blacharke, a gdzie malowanie, rejestracja, ogarnięcie techniczne.
A zadbany egzemplarz można kupić za 10-12 tys.

Wysłane przez Tapatalk

Koszty pewnie i tak podczas roboty pójdą 2-krotnie w górę.

nigdy nie ma gwarancji, że zadbany egzemplarz zaraz nie rozkapi się po zakupie. Wydawanie pieniędzy na samochody generalnie postrzegam jako wyrzucanie ich w błoto nigdy się nie zwraca albo trzeba na czymś zaoszczędzić i pchnąć dalej. Chyba najlepszym wyjściem jest kupienie niezgnitego egzemplarza w dobrych pieniądzach i przełożenie środka.

KARLone pisze: ↑09 lip 2018, 21:11 /.../ Wydawanie pieniędzy na samochody generalnie postrzegam jako wyrzucanie ich w błoto nigdy się nie zwraca /.../

Touché!

Komentarz roku