'99 Cadillac Seville SLS
: 30 maja 2012, 00:47
Wersja krótka:
od wczoraj jestem dumnym posiadaczem '99 Cadillaca Seville SLS (4,6 Northstar V8). Jest rewelacyjny, praktycznie wszystkie elektryczne rzeczy w nim działają, silnik ma (pokazuje ) 82 tysiące przebiegu (!), tak samo jak skrzynia (były wymieniane), reszta samochodu nie wiadomo, ale jakoś koło 150k (z dokładnością do 50k . Oto parę zdjęć, które zrobiłem zanim go kupiłem: Za jakiś czas dorzucę więcej, ale póki co nawet nie mam kiedy zrobić, bo mnóstwo kolokwiów.
Wersja rozszerzona:
Żeby wszystko było jasne i zrozumiałe, należałoby chyba zacząć od tego, że mam taką przypadłość, że co jakiś czas leci mi dość intensywnie krew z nosa. Jako że jest to nieco uciążliwe, udałem się w zeszły piątek (18.05) do laryngologa na taki zabieg, który miał mi pozamykać naczynia, żeby było super. No ale mimo tego dokładnie tydzień później rano znowu krwawiłem. Moja Mama jest pielęgniarką, więc jeśli cokolwiek się dzieje z kimkolwiek z mojej rodziny, natychmiast śmigamy do lekarza i wszystko wyleczamy nawet prędzej niż naprawiamy samochód jak się zepsuje Wobec tego jeszcze tego samego dnia, mimo że wcale mi się nie chciało, bo jeszcze wieczorem miałem mieć próbę chóru, zapisałem się do tym razem mocnego laryngologa z Żyrardowa, który jest kawał drogi ode mnie, wsiadłem w Toyotę ('00 Avensis Rodziców), wziąłem Mamę, żeby się nie martwiła i wyruszyłem.
Jedziemy, jedziemy, dojeżdżamy do Milanówka, a tu patrzę przy drodze Cadillac stoi! Podjeżdżam bliżej i widzę, że karteczka, że na sprzedaż! No to rewelacja, ciekawe jaka cena… W tym miejscu jeszcze wyjaśnię, bo na pewno nie wszyscy wiedzą, że od pewnego czasu szukałem dla siebie samochodu za totalnie max 3k. Już nawet pojechałem kupić '92 Berettę, ale (na szczęście) okazało się, że jest w stanie rozkładu. Niezależnie od tego mój Tata przekonywał moją Mamę, że byłoby dobrze zamienić Avensisa na coś amerykańskiego, przy czym on to robił już od dawna, więc zdążyli obejrzeć '95 Aurorę (znaczy wtedy ja byłem z Tatą - pisałem już o tym), '02 STSa, '00 Eldorado (które ciągle jest na sprzedaż w Pruszkowie z tego co wiem i którego właścicielem jest człowiek, który był kiedyś na forum AECC, ale zarejestrował się dosłownie kilka tygodni przed końcem i nie pamiętam jego nicka - miał '69 Deville'a convertible, '66 Catalinę, 300C i jeszcze coś, oto zdjęcia:
) i 300Ma chyba '01 czy jakoś, którego prawie kupili. Ale jakoś ze 2 tygodnie temu powstał pomysł, że my z Tatą sobie kupimy mocny bolid na spółkę, Avensis zostaje i będzie mocno (pisałem o tym tu). Od tego czasu przeglądaliśmy ogłoszenia, myśleliśmy też nad tym Eldoradem z Pruszkowa, ale ciągle byliśmy mocno niepewni odnośnie tego co wziąć (głównie patrzyliśmy na STSy, Firebirdy i Camaro V8, ale nie było ich za dużo mieszczących się w naszym budżecie). Dlatego tak się ucieszyłem, jak zobaczyłem tego w Milanówku - nie było go nigdzie w internecie, więc szansa, że ktoś go zaraz weźmie nie dążyła do nieskończoności i był od prywatnego właściciela (o zaletach tego się przekonałem gadając z gościem od Beretty - o co bym go nie zapytał, to nie wiedział i musiałem dzwonić za godzinę, jak pojechał i sprawdził, albo w ogóle nic nie wiedziałem).
Jak wracaliśmy, to zatrzymaliśmy się celem obejrzenia go. Okazało się, że to SLS, że ma bardzo ładny kolor wnętrza (nigdy wcześniej takiego nie widziałem, a przeglądałem dość sporo tych ogłoszeń), z zewnątrz wygląda ogólnie na zadbanego (tylko strasznie brudny był) i, co dość ważne, w odróżnieniu od normalnych SLSów (i Eldorada z Pruszkowa) ma światła przeciwmgłowe z przodu i z tyłu - w USA SLSy nie mają żadnych, a STSy mają tylko przednie. Porobiłem te zdjęcia, co dałem wyżej, a jak wróciłem do domu to czem prędzej przedzwoniłem do gościa, dowiedziałem się, że on go kupił od znajomego Mirka z Grodziska, który ma same Cadillac'i i w ogóle jest pasjonatem, że on nie wie który rok, ale 2000 lub 2001, bo on go ma dopiero od 3 miesięcy, że wszystko działa, silnik i skrzynia idealne, tylko jedna świeca daje o sobie znać, że Mirek silnik i skrzynię wymienił i - co mnie bardzo ucieszyło - że cena 17000 do negocjacji delikatnej.
Umówiłem się, że w sobotę rano przyjadę go obejrzeć, pojechaliśmy z Tatą, obejrzeliśmy, przejechaliśmy się, silnik chodził idealnie, tylko przy niskich obrotach (czyli bez gazu generalnie) od czasu do czasu jakby przerywał, więc może rzeczywiście świeca - jeszcze nam powiedział, że Mirek mu go podłączył do komputera i powiedział, że to na pewno świeca, zwłaszcza, że one jeszcze nigdy nie były w nim wymieniane. Ale poza tym pracował cichutko i - co bardzo mnie się podoba - jedyne co słychać to silnik i opony, tzn. nie ma żadnej pompy wspomagania czy co to tam w końcu było, tak jak w naszej Aurorze, w tej białej z Warszawy, w 300Mie, którego Rodzice prawie kupili czy nawet w Toyocie, chociaż tam to minimalnie. No oprócz kompresora do samopoziomowania, który włącza się stosunkowo często, ale chyba dzisiaj odkryłem, że to tylko przez pierwsze parę kilometrów - potem się uspokaja. Nie wiem, czy to normalne, bo w Aurorze nam to nie działało
Z zewnątrz stan bardzo dobry - na lewych drzwiach delikatna ryska, lewy przedni błotnik jakby miał kilka wgnieceń, ale tak małych, że poza mną nikt ich nie widzi Właściciel mówił, że jest absolutnie bezwypadkowy, jedyne co, to przedni zderzak był malowany, a poza tym wszystko w oryginale. Pojechaliśmy też do jeszcze poprzedniego właściciela, pana Mirka, bardzo sympatyczny człowiek, ma serwis na wylocie z Grodziska po prawej stronie. To on wymienił silnik, bo kupił tego naszego z uszkodzonym, a miał też drugiego rozbitego, ze sprawnym silnikiem. A w ogóle, to właśnie dzięki temu silnikowi zorientowaliśmy się, że to jest '99, a nie '00 (tak, jak ma w dowodzie) - w 2000 roku Northstary zostały nieco przeprojektowane (te aurorowe też btw) i jedna z różnic jest taka, że w nowszych cewki są przy świecach, więc nie ma w ogóle przewodów wysokiego napięcia. Na początku nie zwróciliśmy na to uwagi, ale odpaliliśmy Rockauto, żeby zobaczyć po ile te świece, no to od razu zobaczymy przewody, a tu bach - nie ma przewodów do 2000, są tylko do 1999 i wcześniejszych. I wtedy dopiero ogarnęliśmy. Jest jeszcze ładna dziura w tylnym zderzaku - podobno jakiś poprzedni właściciel chciał założyć gaz, ale się rozmyślił… No cóż, nie wiem kto się rozmyśla jak już wywiercił dziurę w zderzaku, ale może i rzeczywiście. A może jednak gaz kiedyś był i np zepsuł ten poprzedni silnik - no bez różnicy, ten nowy działa super, brzmi super i w ogóle to rewelacja!
A i jeszcze felgi ma wymienione, bo oryginalne się nie spodobały temu, od którego kupiłem, więc powiedział Mirkowi, żeby założył jakieś inne, no to dał mu z STSa. Ano i jest audio Bose'a, które brzmi lepiej niż się spodziewałem, czyli MEGA dobrze - bo, że będzie dobre to się spodziewałem, gdyż w Aurorze nawet zwykły system jest świetny, a z Bosem to podobno różnica kolosalna. I rzeczywiście jest kolosalna
To chyba na razie tyle, ale jak będę miał więcej czasu to dam te zdjęcia
Acha, byłbym zapomniał - pan Mirek ma '72 Corvette!!! Ma też parę innych cudów, ale w odróżnieniu od Corvetty nie trzyma ich w Grodzisku - na szczęście wziąłem do niego numer, a w ogóle to i tak jeszcze muszę do niego pojechać, więc może by mi ją pokazał...
od wczoraj jestem dumnym posiadaczem '99 Cadillaca Seville SLS (4,6 Northstar V8). Jest rewelacyjny, praktycznie wszystkie elektryczne rzeczy w nim działają, silnik ma (pokazuje ) 82 tysiące przebiegu (!), tak samo jak skrzynia (były wymieniane), reszta samochodu nie wiadomo, ale jakoś koło 150k (z dokładnością do 50k . Oto parę zdjęć, które zrobiłem zanim go kupiłem: Za jakiś czas dorzucę więcej, ale póki co nawet nie mam kiedy zrobić, bo mnóstwo kolokwiów.
Wersja rozszerzona:
Żeby wszystko było jasne i zrozumiałe, należałoby chyba zacząć od tego, że mam taką przypadłość, że co jakiś czas leci mi dość intensywnie krew z nosa. Jako że jest to nieco uciążliwe, udałem się w zeszły piątek (18.05) do laryngologa na taki zabieg, który miał mi pozamykać naczynia, żeby było super. No ale mimo tego dokładnie tydzień później rano znowu krwawiłem. Moja Mama jest pielęgniarką, więc jeśli cokolwiek się dzieje z kimkolwiek z mojej rodziny, natychmiast śmigamy do lekarza i wszystko wyleczamy nawet prędzej niż naprawiamy samochód jak się zepsuje Wobec tego jeszcze tego samego dnia, mimo że wcale mi się nie chciało, bo jeszcze wieczorem miałem mieć próbę chóru, zapisałem się do tym razem mocnego laryngologa z Żyrardowa, który jest kawał drogi ode mnie, wsiadłem w Toyotę ('00 Avensis Rodziców), wziąłem Mamę, żeby się nie martwiła i wyruszyłem.
Jedziemy, jedziemy, dojeżdżamy do Milanówka, a tu patrzę przy drodze Cadillac stoi! Podjeżdżam bliżej i widzę, że karteczka, że na sprzedaż! No to rewelacja, ciekawe jaka cena… W tym miejscu jeszcze wyjaśnię, bo na pewno nie wszyscy wiedzą, że od pewnego czasu szukałem dla siebie samochodu za totalnie max 3k. Już nawet pojechałem kupić '92 Berettę, ale (na szczęście) okazało się, że jest w stanie rozkładu. Niezależnie od tego mój Tata przekonywał moją Mamę, że byłoby dobrze zamienić Avensisa na coś amerykańskiego, przy czym on to robił już od dawna, więc zdążyli obejrzeć '95 Aurorę (znaczy wtedy ja byłem z Tatą - pisałem już o tym), '02 STSa, '00 Eldorado (które ciągle jest na sprzedaż w Pruszkowie z tego co wiem i którego właścicielem jest człowiek, który był kiedyś na forum AECC, ale zarejestrował się dosłownie kilka tygodni przed końcem i nie pamiętam jego nicka - miał '69 Deville'a convertible, '66 Catalinę, 300C i jeszcze coś, oto zdjęcia:
) i 300Ma chyba '01 czy jakoś, którego prawie kupili. Ale jakoś ze 2 tygodnie temu powstał pomysł, że my z Tatą sobie kupimy mocny bolid na spółkę, Avensis zostaje i będzie mocno (pisałem o tym tu). Od tego czasu przeglądaliśmy ogłoszenia, myśleliśmy też nad tym Eldoradem z Pruszkowa, ale ciągle byliśmy mocno niepewni odnośnie tego co wziąć (głównie patrzyliśmy na STSy, Firebirdy i Camaro V8, ale nie było ich za dużo mieszczących się w naszym budżecie). Dlatego tak się ucieszyłem, jak zobaczyłem tego w Milanówku - nie było go nigdzie w internecie, więc szansa, że ktoś go zaraz weźmie nie dążyła do nieskończoności i był od prywatnego właściciela (o zaletach tego się przekonałem gadając z gościem od Beretty - o co bym go nie zapytał, to nie wiedział i musiałem dzwonić za godzinę, jak pojechał i sprawdził, albo w ogóle nic nie wiedziałem).
Jak wracaliśmy, to zatrzymaliśmy się celem obejrzenia go. Okazało się, że to SLS, że ma bardzo ładny kolor wnętrza (nigdy wcześniej takiego nie widziałem, a przeglądałem dość sporo tych ogłoszeń), z zewnątrz wygląda ogólnie na zadbanego (tylko strasznie brudny był) i, co dość ważne, w odróżnieniu od normalnych SLSów (i Eldorada z Pruszkowa) ma światła przeciwmgłowe z przodu i z tyłu - w USA SLSy nie mają żadnych, a STSy mają tylko przednie. Porobiłem te zdjęcia, co dałem wyżej, a jak wróciłem do domu to czem prędzej przedzwoniłem do gościa, dowiedziałem się, że on go kupił od znajomego Mirka z Grodziska, który ma same Cadillac'i i w ogóle jest pasjonatem, że on nie wie który rok, ale 2000 lub 2001, bo on go ma dopiero od 3 miesięcy, że wszystko działa, silnik i skrzynia idealne, tylko jedna świeca daje o sobie znać, że Mirek silnik i skrzynię wymienił i - co mnie bardzo ucieszyło - że cena 17000 do negocjacji delikatnej.
Umówiłem się, że w sobotę rano przyjadę go obejrzeć, pojechaliśmy z Tatą, obejrzeliśmy, przejechaliśmy się, silnik chodził idealnie, tylko przy niskich obrotach (czyli bez gazu generalnie) od czasu do czasu jakby przerywał, więc może rzeczywiście świeca - jeszcze nam powiedział, że Mirek mu go podłączył do komputera i powiedział, że to na pewno świeca, zwłaszcza, że one jeszcze nigdy nie były w nim wymieniane. Ale poza tym pracował cichutko i - co bardzo mnie się podoba - jedyne co słychać to silnik i opony, tzn. nie ma żadnej pompy wspomagania czy co to tam w końcu było, tak jak w naszej Aurorze, w tej białej z Warszawy, w 300Mie, którego Rodzice prawie kupili czy nawet w Toyocie, chociaż tam to minimalnie. No oprócz kompresora do samopoziomowania, który włącza się stosunkowo często, ale chyba dzisiaj odkryłem, że to tylko przez pierwsze parę kilometrów - potem się uspokaja. Nie wiem, czy to normalne, bo w Aurorze nam to nie działało
Z zewnątrz stan bardzo dobry - na lewych drzwiach delikatna ryska, lewy przedni błotnik jakby miał kilka wgnieceń, ale tak małych, że poza mną nikt ich nie widzi Właściciel mówił, że jest absolutnie bezwypadkowy, jedyne co, to przedni zderzak był malowany, a poza tym wszystko w oryginale. Pojechaliśmy też do jeszcze poprzedniego właściciela, pana Mirka, bardzo sympatyczny człowiek, ma serwis na wylocie z Grodziska po prawej stronie. To on wymienił silnik, bo kupił tego naszego z uszkodzonym, a miał też drugiego rozbitego, ze sprawnym silnikiem. A w ogóle, to właśnie dzięki temu silnikowi zorientowaliśmy się, że to jest '99, a nie '00 (tak, jak ma w dowodzie) - w 2000 roku Northstary zostały nieco przeprojektowane (te aurorowe też btw) i jedna z różnic jest taka, że w nowszych cewki są przy świecach, więc nie ma w ogóle przewodów wysokiego napięcia. Na początku nie zwróciliśmy na to uwagi, ale odpaliliśmy Rockauto, żeby zobaczyć po ile te świece, no to od razu zobaczymy przewody, a tu bach - nie ma przewodów do 2000, są tylko do 1999 i wcześniejszych. I wtedy dopiero ogarnęliśmy. Jest jeszcze ładna dziura w tylnym zderzaku - podobno jakiś poprzedni właściciel chciał założyć gaz, ale się rozmyślił… No cóż, nie wiem kto się rozmyśla jak już wywiercił dziurę w zderzaku, ale może i rzeczywiście. A może jednak gaz kiedyś był i np zepsuł ten poprzedni silnik - no bez różnicy, ten nowy działa super, brzmi super i w ogóle to rewelacja!
A i jeszcze felgi ma wymienione, bo oryginalne się nie spodobały temu, od którego kupiłem, więc powiedział Mirkowi, żeby założył jakieś inne, no to dał mu z STSa. Ano i jest audio Bose'a, które brzmi lepiej niż się spodziewałem, czyli MEGA dobrze - bo, że będzie dobre to się spodziewałem, gdyż w Aurorze nawet zwykły system jest świetny, a z Bosem to podobno różnica kolosalna. I rzeczywiście jest kolosalna
To chyba na razie tyle, ale jak będę miał więcej czasu to dam te zdjęcia
Acha, byłbym zapomniał - pan Mirek ma '72 Corvette!!! Ma też parę innych cudów, ale w odróżnieniu od Corvetty nie trzyma ich w Grodzisku - na szczęście wziąłem do niego numer, a w ogóle to i tak jeszcze muszę do niego pojechać, więc może by mi ją pokazał...