Chłopaki zgadzam się z każdym z was w 100%
Radku, tak to był kaprys, bo się zmian zachciało
WJ nie rekompensuje ZJ'a nawet w 50 %. Sąsiad ma passata B5 DL, zwykły granatowy sedan, dziś pod blokiem Jeep stał obok niego i tak sobie popatrzyłem i stwierdziłem, że w sumie to oba mają podobny, opływowy design i, że oba równie dobrze mogłyby być produkowane przez tego samego producenta
A to znaczy, że Jeep wygląda mało amerykańsko.
Jacek8, masz 100% racji z tym członkiem rodziny
Krzemień, wychodząc z takiego założenia sprzedałem ZJ'a i wiem, że to była zła decyzja. WJ nie uleczył ran, ale ciągle mam nadzieję, że czas zrobi swoje i odnajdę w nim chociaż trochę duszy starego Jeep'a, a sprzedam go jak już uznam, że jest w stanie perfekcyjnym i że nie mam co przy nim grzebać
No chyba, że wcześniej obrzydnie mi na tyle, że nie będę miał ochoty nim jeździć
Mulder, pamiętam jak witałem cię na forum z twoim grandem, wtedy jednogłośnie uznaliśmy, że ZJ to zdecydowanie lepsze auto od WJ'a no i teraz mogę spokojnie powiedzieć, że to była prawda. Może nie ma różnicy jeśli chodzi o awaryjność, bo ja w swoim jeszcze nie mam na co narzekać, ale jeśli chodzi o charakter i unikalność, czyli to co w aucie najważniejsze to ZJ zdecydowanie wygrywa.
Jeśli chodzi o to, że będę tęsknić, to już tęsknię, spotkałem 2 ZJ'y i po prostu aż mi się szkoda zrobiło
Wyświetlacz dolny tak samo, już tęsknię za tym bajerem
Radio to akurat w tym mi się bardziej podoba, ale to tylko dlatego, że w ZJ'cie miałem inny model niż ty i w nocy wyglądał dość kiepsko.
Zapach, mój grand pachniał skórą i ten też pachnie skórą, także jeśli chodzi o ten aspekt to chyba nic się nie zmieniło
Wracaj do classic style, myślę, że trudno będzie trafić takiego ZJ'a jak mój (chodzi o stan auta oczywiście). Najchętniej bym odkupił swojego
bo to dość, że powrót do właściwego modelu to jeszcze to samo auto, ta sama dusza, to tak jakby ożywić człowieka, bo to nie tylko o samo auto chodzi, ale o duszę. Wiem, że to dla niektórych dziwnie brzmi, ale po roku użytkowania wsiadając do niego czułem jakbym stawał się z nim całością, a na mojej twarzy od razu pojawiał się uśmiech, miałem wrażenie, że ja znam jego a on zna mnie. Wiedziałem jak stuknąć w panel dachowy, żeby zapaliły się lampki od podświetlenia, wiedziałem jak trzasnąć schowkiem w desce, żeby zamknął się za pierwszym razem i jeszcze kilka innych pierdółek o których nie będę się rozpisywał. Czułem tą więź, tak jak Christine, jeśli już odwołujemy się do literatury
Ten samochód zmienił mnie i moje podejście do motoryzacji, wprowadził mnie w świat amerykańskiej motoryzacji, nie tylko jako miłośnika ale także posiadacza, dzięki niemu poznałem się też z wami wszystkimi
Kończąc, pewnie, że chciałbym wrócić do ZJ'a bo to fajny model, ale jeśli już miałbym to uczynić to tylko do swojego, żadne inne auto mnie nie interesuje. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zasiądę za jego kierownicą
Kacaj, też uważam, że nie szarpie po oczach, nie przyśpiesza rytmu serca, w sumie to wydaje mi się po prostu nudny
No i oczywiście zgadzam się z tym co napisałem wcześniej w przytoczonym cytacie.
W sumie to narzekam, że jest mało amerykański i że mało w nim charakteru, ale patrząc na to z innej strony to jak może być mało amerykański, skoro po pierwsze Jeep to legenda amerykańskiej motoryzacji, a po drugie jest ich pełno w USA, prawie na każdej ulicy nawiniemy się na WJ'a. No i kwestia charakteru, to mówi się właśnie, że prawdziwy Jeep skończył się na modelu WJ, dodatkowo sytuację ratuje V8, niestety w tym przypadku baaardzo wyciszone, w staruszku V8 ryczało, że każdy się za nim oglądał
Jak myślicie da radę się do tego auta przyzwyczić? Szczerze, jak wam się on widzi? Mam go niby już jakiś chyba miesiąc, czasami mam dzień, że całkiem mi się podoba i odnajduję w nim trochę starego Granda, ale mam też dni (takie jak dzisiaj), że nie mam ochoty na niego patrzeć (oczywiście jako na amerykańca, zawsze wolałbym jeździć nim niż jakimś europejczykiem
)