Brawo, bravissimo aż miło popatrzeć!

Brakuje mi przycisku LIKE jak oglądam twoje fotki

Chłopaki bardzo dziękuję za miłe słowa

A teraz smutne wieści Jak wcześniej pisałem zaraz po zakupie wstawiłem auto do mechanika na wymianę płynów ustrojowych... no i co się okazało, w tamtym tygodniu zaczął huczeć reduktor... dlaczego? Olej który miałem do niego wlany zupełnie się do tego reduktora nie nadawał... jednym słowem wykończył mi reduktor Na bank zwalone jest jakieś łożysko lub łożyska i pieron wie co jeszcze.
Więc stwierdziłem, że nie będę tego robił, tylko kupię nowy reduktor, i w taki sposób dziś zakupiłem reduktor z Jeep'a z 2004 roku z przebiegiem 50 tyś. mil oczywiście 100% sprawny z pewnego źródła z gwarancją Także Jeep'ek będzie miał świeżutki reduktorek

Warsztat powinien ci za nowy reduktor zapłacić.

RadAg! pisze:Warsztat powinien ci za nowy reduktor zapłacić.

Właśnie Radku, powinien...

Dlatego oleje zmieniam sobie sam. I leję to co ja uważam za prawidłowe.

Ja ZAWSZE jak jadę na zmianę oleju (skrzynia, dyfer) przywożę swój olej. W silniku zmieniam sam

Zazwyczaj też tak robię, ale tym razem podkusiło mnie zdać się na mechanika, w sumie znajomy

Ale jest też tego dobra strona, świeży reduktor to zawsze jakiś plus przy sprzedaży

P.S. Dzisiaj przyszedł reduktor, jutro jadę na wymianę, no i oczywiście razem z reduktorem przyszedł też olej, tym razem taki jak potrzeba

Reduktor założony, ale niestety coś jeszcze się odzywa Prawdopodobnie łożysko na wałku ataku przy przednim moście, bo zaczyna huczeć jak odpuszczę gaz.

I kilka zdjęć, całego auta, bo ostatnio to tylko fragmenty wrzucam

Dziś trochę pozytywnych wieści Pierwsza pozytywna informacja, wszelakie huczenie usunięte, cisza jak makiem zasiał, tylko silnik ładnie słychać, czyli wszystko w najlepszym porządku

Kolejny dobry news, nareszcie mogłem sprawdzić spalanie z przyczepą na trasie, i muszę przyznać, że jestem zadowolony, wyszło średnie 15.3 Ltr/100, czyli spełnił moje założenie przy kupnie nowego samochodu, pali mniej niż 20 z przyczepą

No i w sumie to chyba się będziemy lubić, ostatnio rzadko nim jeżdżę, i muszę przyznać, że jak dzisiaj wyjechałem to w sumie całkiem fajnie się jeździło

Zdecydowałem, że założę do Jeep'a instalkę LPG i wystawię go do sprzedania. To jednak nie było auto jakiego szukałem

Mam jeszcze do was panowie pytanie. Czy muszę odczekać pół roku od kupna, żeby nie płacić podatku od sprzedanego auta?

Lucas pisze:Zdecydowałem, że założę do Jeep'a instalkę LPG i wystawię go do sprzedania. To jednak nie było auto jakiego szukałem

Mam jeszcze do was panowie pytanie. Czy muszę odczekać pół roku od kupna, żeby nie płacić podatku od sprzedanego auta?

z tego co pamietam to podatek sie placi jezeli sprzedales drozej niz kupiles, a jego suma jest brana od roznicy czyli twojego zarobku
podejrzewam ze jezeli bys zalaczyl fakture za zalozenie gazu to dodaloby sie to do kwoty zakupu samochodu przez ciebie
ale moge sie mylic

brane pod uwagę są kwoty na umowie. To ile Ty zapłaciłeś wynika z kwoty na umowie, za ile sprzedałeś wynika z kwoty na umowie. Jeśli wg umów sprzedasz drożej w ciągu pół roku, to płacisz podatek.
Ale decydują kwoty na umowach! Rozumiesz co mam na myśli ?

Tak MichaŁ, rozumiem co masz na myśli

Cały czas zwlekam z założeniem instalacji LPG, w sumie to nie jest mały wydatek, także Jeep jeszcze jest u mnie i ma się coraz lepiej

Wczoraj była mała sesyjka i wpadło kilka ładnych fotek

Link do albumu https://plus.google.com/u/0/photos/1035 ... 7342879601" onclick="window.open(this.href);return false;

Jeśli chodzi o Jeep'a, brak newsów, ale za to ostatnio wpadłem na pewien pomysł...
Skoro Jeep się nie wyróżnia i nikt nie zwraca na niego szczególnej uwagi, postanowiłem poszukać czegoś co przykułoby wzrok przechodniów. Takim oto sposobem postanowiłem kupić rower... tak, wiem to nie to forum, ale rowerek równie ciekawy co nasze amcary a i pochodzenie też ma zza oceanu.
Na osobach żyjących w większych miastach, cruiser pewnie nie robi już większego wrażenia, ale w takim małym ostrowcu, taki pojazd to niezły ''wynalazek''

Koniec końców kupiłem beach cruisera z 2008 roku amerykańskiej firmy Diamondback. Bicykl podoba mi się okropnie, jazdę na nim można porównać do jazdy starym Cadillac'iem... siodło szerokie na 30 cm i kierownica która ledwo mieści się w futrynie, świetna sprawa
Kiedy wreszcie pogoda pozwoliła na wyjazd na jazdę próbną, byłem ciekawy jak spodoba się on przechodnią, jak się okazało spodobał się bardzo, każdy się ogląda, często słychać ''jaki fajny rower'', albo dzisiaj usłyszałem też ''jaki amerykański rower'' co jeszcze bardziej mi się spodobało Pogawędki dosyć częste, gdzie się nie zatrzymam na jakiś dłuższy czas, tam się zawsze ktoś znajdzie, przez dwa dni przerobiłem już sąsiadów, przechodniów a nawet ekipę remontową ... a co w tym najlepsze, nie trzeba lać benzyny, robić opłat i innych wydatków