1992 Jeep Cherokee Limited
: 15 mar 2018, 21:20
Witam państwa wszem i wobec! Miałem nie zakładać wątku, bo wiadomo (przynajmniej części użytkowników wie) jak to u mnie jest z autami Jest a zaraz go nie ma, no ale korzystając z wolnego wieczoru postanowiłem przedstawić Wam swój najnowszy nabytek.
Jak można zauważyć po podpisie, jest to już piąta sztuka Jeepa, która wpadła w moje ręce. Tym razem jednak nie jest to Grand Cherokee, a podobno ''stary, prawdziwy jeep'' czyli Cherokee XJ. Ja szczerze mówiąc nigdy nie byłem wielce przekonany do tego modelu, większość z nich jest już mocno wyniszczona, dostępna w nudnych kolorach i w okropnym szarym wnętrzu. Jednak rosnący ostatnimi czasy ''hajp'' na Xj'ty i wzrost cen klasycznych suv'ów przekonał mnie do częstszego przeglądania kategorii Cherokee na allegro.
Tak też w ostatnich dniach wpadł w moje ręce legendarny Cherokee XJ. Egzemplarz z 92 roku w wersji Limited. Auto przykuło moją uwagę kolorystyką oraz oryginalnością. Rzadko spotykany bordowy kolor w połączeniu z równie rzadko spotykanym kremowym skórzanym wnętrzem, to wszystko zwieńczone kompletem oryginalnych złotych pasków ozdobnych i emblematów. Do tego niezniszczalny silnik 4.0 w wersji High Output, 2 cale liftu, japońska skrzynia AW4 i reduktor NV 242 dający możliwość mechanicznego sterowania napędami i całkowitego odpięcia przedniej osi zostawiając tylko RWD. Długo nie musiałem się zastanawiać kiedy obejrzałem auto. Z jeepami jest już tak, że za każdym razem kiedy wsiadam do kolejnego to pojawia mi się uśmiech na twarzy. Po dokładnej inspekcji Jeep przeszedł na moją własność.
Jest to idealne auto na miasto, małe, zwinne, żwawe, fajnie pali gumę, wszędzie się wciśnie i wszystko z niego widać. Poza miastem może już nie jest tak idealnie, gdyż jest to konstrukcja oparta na 2 sztywnych mostach i na piórach z tyłu, dodatkowo aerodynamika kiosku ruchu i ogólnie tragiczna ergonomia wnętrza sprawiają, że nie jest to rodzinna limuzyna. W porównaniu z Grand Cherokee'm, Cherokee jest znacznie bardziej toporny... i jeśli ktoś nigdy nie posiadał jeepa, to wsiadając do takiego Cherokee'ego, szczególnie jako pasażer może dostać lekkiego szoku. Jednak dla miłośnika starych aut a szczególnie starych jeepów jest to coś nie do podrobienia.
Wóz choć pochodzi z początku lat 90 tych swoją konstrukcją i wyglądem zupełnie nie zmienił się od początku produkcji, czyli od roku 83'ciego. Można nawet odszukać w nim smaczki jeszcze z lat 70'tych typu brak poduszek powietrznych, światła włączane poprzez wyciągnięcie gałki z deski, buzzer zamiast typowego bing bing po włożeniu kluczyka do stacyjki, koła w kolorze nadwozia, brak zagłówków w tylnej kanapie, stare wpinki od pasów bezpieczeństwa, sterowanie nawiewami z suwaków, system audio by Jensen... i pewnie jeszcze coś by się znalazło (do 91 roku były jeszcze otwierane trójkątne lufciki w przednich drzwiach) Ogólnie to taka trochę amerykańska Łada, która przez X lat produkcji pozostaje bez zmian. XJ od 83 do 96 szedł w niezmienionej formie, potem dostał mały lifting i był dalej robiony do 2001 roku co daje 18 lat produkcji (tylko 2 lata mniej od legendarnej Crown Victorii)... a gdyby tego było mało po dziś dzień jest on klepany w Chinach.
Kończąc już mój jak zawsze zbyt długi wywód, przedstawiam wam kilka fotek tej kanciastej wisienki
Jak można zauważyć po podpisie, jest to już piąta sztuka Jeepa, która wpadła w moje ręce. Tym razem jednak nie jest to Grand Cherokee, a podobno ''stary, prawdziwy jeep'' czyli Cherokee XJ. Ja szczerze mówiąc nigdy nie byłem wielce przekonany do tego modelu, większość z nich jest już mocno wyniszczona, dostępna w nudnych kolorach i w okropnym szarym wnętrzu. Jednak rosnący ostatnimi czasy ''hajp'' na Xj'ty i wzrost cen klasycznych suv'ów przekonał mnie do częstszego przeglądania kategorii Cherokee na allegro.
Tak też w ostatnich dniach wpadł w moje ręce legendarny Cherokee XJ. Egzemplarz z 92 roku w wersji Limited. Auto przykuło moją uwagę kolorystyką oraz oryginalnością. Rzadko spotykany bordowy kolor w połączeniu z równie rzadko spotykanym kremowym skórzanym wnętrzem, to wszystko zwieńczone kompletem oryginalnych złotych pasków ozdobnych i emblematów. Do tego niezniszczalny silnik 4.0 w wersji High Output, 2 cale liftu, japońska skrzynia AW4 i reduktor NV 242 dający możliwość mechanicznego sterowania napędami i całkowitego odpięcia przedniej osi zostawiając tylko RWD. Długo nie musiałem się zastanawiać kiedy obejrzałem auto. Z jeepami jest już tak, że za każdym razem kiedy wsiadam do kolejnego to pojawia mi się uśmiech na twarzy. Po dokładnej inspekcji Jeep przeszedł na moją własność.
Jest to idealne auto na miasto, małe, zwinne, żwawe, fajnie pali gumę, wszędzie się wciśnie i wszystko z niego widać. Poza miastem może już nie jest tak idealnie, gdyż jest to konstrukcja oparta na 2 sztywnych mostach i na piórach z tyłu, dodatkowo aerodynamika kiosku ruchu i ogólnie tragiczna ergonomia wnętrza sprawiają, że nie jest to rodzinna limuzyna. W porównaniu z Grand Cherokee'm, Cherokee jest znacznie bardziej toporny... i jeśli ktoś nigdy nie posiadał jeepa, to wsiadając do takiego Cherokee'ego, szczególnie jako pasażer może dostać lekkiego szoku. Jednak dla miłośnika starych aut a szczególnie starych jeepów jest to coś nie do podrobienia.
Wóz choć pochodzi z początku lat 90 tych swoją konstrukcją i wyglądem zupełnie nie zmienił się od początku produkcji, czyli od roku 83'ciego. Można nawet odszukać w nim smaczki jeszcze z lat 70'tych typu brak poduszek powietrznych, światła włączane poprzez wyciągnięcie gałki z deski, buzzer zamiast typowego bing bing po włożeniu kluczyka do stacyjki, koła w kolorze nadwozia, brak zagłówków w tylnej kanapie, stare wpinki od pasów bezpieczeństwa, sterowanie nawiewami z suwaków, system audio by Jensen... i pewnie jeszcze coś by się znalazło (do 91 roku były jeszcze otwierane trójkątne lufciki w przednich drzwiach) Ogólnie to taka trochę amerykańska Łada, która przez X lat produkcji pozostaje bez zmian. XJ od 83 do 96 szedł w niezmienionej formie, potem dostał mały lifting i był dalej robiony do 2001 roku co daje 18 lat produkcji (tylko 2 lata mniej od legendarnej Crown Victorii)... a gdyby tego było mało po dziś dzień jest on klepany w Chinach.
Kończąc już mój jak zawsze zbyt długi wywód, przedstawiam wam kilka fotek tej kanciastej wisienki