Jedyne co mogło zaciekawić przeglądając tamtejsze wiadomości, to wzmianka o drogach przyszłości. Przyznaję szczerze, że pierwszy raz o tym czytałem więc staram się przetłumaczyć i powielić.
Jedna z firm holenderskich w przyszłym roku rozpocznie testy środowiskowe swoich nowych technologii w dziedzinie oznakowania dróg. Wydaje się, że nic nowego nie wymyślili, a raczej znaleźli nowe zastosowanie dla znanych materiałów.
Jak rozpoznać czy droga jest przymarznięta, czy jest mokro, czy może "szklanka"? Lepiej wyposażone wozidła mają czujnik temperatury zewnętrznej, choć to tak na prawdę nie mówi całej prawdy w jakim stanie znajduje się nawierzchnia. Jak co roku, po pierwszych opadach deszczu z przymrozkami natura weryfikuje umiejętności i inteligencję kierowców. Warsztaty blacharskie nie wyrabiają... Z pomocą przychodzi specjalna farba czuła na niską temperaturę, którą pokryta jest droga. W warunkach występowania gołoledzi pojawiają się na drodze symbole śnieżynki ostrzegające kierowcę. To czy droga jest sucha czy mokra jest znacznie łatwiej ocenić, niż to czy jest mokra, czy może pokryta lodem.
Drugą nowinką są luminescencyjne linie oddzielające pasy i kierunki ruchu. Lina wymalowana specjalną farbą za dnia pochłania światło słoneczne, a w nocy je oddaje, świecąc nawet do 10 godzin. Dzięki takiemu rozwiązaniu łatwo w nocy ocenić przebieg drogi. Fajne ale... Wydaje się, że nadmierne poczucie dobrej widoczności może uśpić czujność kierującego. Może w Skandynawii, gdzie wszyscy jeżdżą ekstremalnie przepisowo takie rozwiązania poprawi komfort podróżowania w nocy, bo w Polsce i tak każdy wie lepiej ile można jechać
Trzecią nowinką są sygnalizatory podmuchów wiatru przy drodze. Są to małe wiatraczki napędzające małą prądniczkę, która zasili diodę świetlną. W praktyce mają być widoczne miejsca gdzie silniej wieje. Hmmm... Przydatne ale... Można wątpić w długowieczność i niezawodność tego rozwiązania. Małe mechaniczne części blisko drogi raczej nie wytrzymają zbyt długo działania podmuchów, soli, wylatujący opon tirów. Wydaje się to trudne do eksploatacji, nie mniej jednak koncepcja jest ciekawa. Szczególnie podróżowanie z prędkościami autostradowymi powoduje, że pojazd jest bardziej czuły na podmuchy, nerwowa reakcja kierowcy w takim wypadku nie jest wskazana.
Czwartą nowinką jest budowa specjalnych pasów dla pojazdów elektrycznych. W pasie drogi są zainstalowane pętle indukcyjne, których pole elektromagnetyczne indukuje w przejeżdżających pojazdach prąd. Dzięki takiemu podejściu do sprawy samochodów elektrycznych znika nam potrzeba uciążliwego ładowania akumulatorów. Niby nic nowego, bo jest to coś na zasadzie kuchni indykcyjnej, która indukuje prąd w metalowym garnku i tym samym go rozgrzewa. Pytanie, czy takie indukowanie prądów nie będzie uszkadzać obwodów elektronicznych, czy nie będzie rozgrzewać metalowych elementów nadwozia? Autorzy pomysłu nic o tym nie wspominają. Być może jest to już jakoś rozwiązane.
poniżej kilka zrzutów z ekranu, bo prezentacja była we flashu
Mnie osobiści najbardziej podoba się rozwiązanie pojawiającymi się śnieżynkami jako oznaka wychłodzonego asfaltu. W ankiecie można zaznaczyć kilka opcji w zależności od uznania.
