2006 Jeep Grand Cherokee Limited WK Series
: 14 kwie 2021, 21:26
Utworzyłem ten wątek dla formalności i trochę z powodu za dużej ilości wolnego czasu ostatnio Wątek nie będzie dalej rozwijany.
Otóż w lutym zakupiłem sobie Jeepa Grand Cherokee. Takie marzenie dawne. Rozsądku w tym nie było za grosz... Ale auto było fajne, a generalnie model jest kozacki jak mało co
Dżipek z rocznika 2006, z silnikiem benzynowym V8 4,7, napęd 4x4, i pełno różnych bajerów. W komplecie 8 felg aluminiowych z oponami na lato i zimę, bagażnik, ciekawa dokumentacja z Ameryki... i cóż... auto naprawdę świetne, prowadzi się super, ma dużą moc, przyspiesza i pędzi po autostradzie jak wściekły bizon, rycząc przy każdym mocniejszym dodaniu gazu... po prostu miód, naprawdę. Byłem zachwycony
Ale okazało się, mówiąc delikatnie, że opis auta i opowieści o jego stanie nie bardzo pokrywały się z fatalną rzeczywistością. Zatem, po dokładniejszym sprawdzeniu mankamentów zdecydowałem o zwrocie pojazdu poprzedniemu właścicielowi. Przyznaję, przez chwilę biłem się z myślami, czy nie zostawić Jeepa sobie i naprawiać, ale nie było zgody na moje warunki - a chciałem obniżenia ceny - więc mimo, że bardzo go polubiłem, jednak oddałem.
(Niedawno kupiłem drugiego Jeepa, ale o tym później)
Załączam kilka zdjęć i jak ktoś ma ochotę o coś zapytać, to proszę śmiało
Otóż w lutym zakupiłem sobie Jeepa Grand Cherokee. Takie marzenie dawne. Rozsądku w tym nie było za grosz... Ale auto było fajne, a generalnie model jest kozacki jak mało co
Dżipek z rocznika 2006, z silnikiem benzynowym V8 4,7, napęd 4x4, i pełno różnych bajerów. W komplecie 8 felg aluminiowych z oponami na lato i zimę, bagażnik, ciekawa dokumentacja z Ameryki... i cóż... auto naprawdę świetne, prowadzi się super, ma dużą moc, przyspiesza i pędzi po autostradzie jak wściekły bizon, rycząc przy każdym mocniejszym dodaniu gazu... po prostu miód, naprawdę. Byłem zachwycony
Ale okazało się, mówiąc delikatnie, że opis auta i opowieści o jego stanie nie bardzo pokrywały się z fatalną rzeczywistością. Zatem, po dokładniejszym sprawdzeniu mankamentów zdecydowałem o zwrocie pojazdu poprzedniemu właścicielowi. Przyznaję, przez chwilę biłem się z myślami, czy nie zostawić Jeepa sobie i naprawiać, ale nie było zgody na moje warunki - a chciałem obniżenia ceny - więc mimo, że bardzo go polubiłem, jednak oddałem.
(Niedawno kupiłem drugiego Jeepa, ale o tym później)
Załączam kilka zdjęć i jak ktoś ma ochotę o coś zapytać, to proszę śmiało