u mnie tak samo jestpiotrekzet pisze:Mi cofnięcie strony wywaliło ponownie 500
jeśli chodzi o nowy haracz to niestety najpóźniej jak ktoś przy korycie przeczyta w fakcie o tym to zaroz bedzie realizowany ten pomysł hehe
u mnie tak samo jestpiotrekzet pisze:Mi cofnięcie strony wywaliło ponownie 500
Tak się zastanawiam dlaczego twój szef sam płacił za naprawę skoro jest Fundusz Gwarancyjny...?piotrekzet pisze:Według mojej logiki lepiej zapłacić składkę ubezpieczenia niż wyskoczyć z kasy w razie draki. I wolę, żeby potrącił mnie ktoś z OC niż bez. Być może to niepopularne stanowisko, ale kiedyś w samochód mojego szefa (który ja prowadziłem) wjechał koleś bez OC, do tego nastukany. I co? Szef sam płacił za naprawę, bo gościu nie miał majątku, on w ogóle nie jeździł tym samochodem, tylko ten jeden raz.RadAg! pisze:Czyli wg twojej logiki piotrek trzeba płacić OC niezależnie czy auto stoi czy jeździ?
Po pierwsze - było to przed rokiem 2000. Po drugie, okazało się, że facet kupił samochód od szwagra mojego szefa i nie był uprzejmy go ani przerejestrować, ani ubezpieczyć. Po trzecie, samochód był szefowi potrzebny szybko, a nie bliżej nie wiadomo kiedy. Po czwarte, sprawca nie pojawiał się na kolegium, więc trudno było wymagać od funduszu wypłaty bez wyroku. No podsumowując najlepiej by było gnoja zakopać gdzieś pod lasem, żeby nie rozplenił puli wadliwych genów.RadAg! pisze:Tak się zastanawiam dlaczego twój szef sam płacił za naprawę skoro jest Fundusz Gwarancyjny...?piotrekzet pisze:Według mojej logiki lepiej zapłacić składkę ubezpieczenia niż wyskoczyć z kasy w razie draki. I wolę, żeby potrącił mnie ktoś z OC niż bez. Być może to niepopularne stanowisko, ale kiedyś w samochód mojego szefa (który ja prowadziłem) wjechał koleś bez OC, do tego nastukany. I co? Szef sam płacił za naprawę, bo gościu nie miał majątku, on w ogóle nie jeździł tym samochodem, tylko ten jeden raz.RadAg! pisze:Czyli wg twojej logiki piotrek trzeba płacić OC niezależnie czy auto stoi czy jeździ?
Mam nadzieję, że w tej merytorycznej dyskusji, nie posiłkowałeś się Piotrek większą ilością tak przestarzałch argumentów? Przypominam, mamy rok 2016 i to już bliski końcapiotrekzet pisze:Po pierwsze - było to przed rokiem 2000. Po drugie, okazało się, że facet kupił samochód od szwagra mojego szefa i nie był uprzejmy go ani przerejestrować, ani ubezpieczyć. Po trzecie, samochód był szefowi potrzebny szybko, a nie bliżej nie wiadomo kiedy. Po czwarte, sprawca nie pojawiał się na kolegium, więc trudno było wymagać od funduszu wypłaty bez wyroku. No podsumowując najlepiej by było gnoja zakopać gdzieś pod lasem, żeby nie rozplenił puli wadliwych genów.RadAg! pisze:Tak się zastanawiam dlaczego twój szef sam płacił za naprawę skoro jest Fundusz Gwarancyjny...?piotrekzet pisze:Według mojej logiki lepiej zapłacić składkę ubezpieczenia niż wyskoczyć z kasy w razie draki. I wolę, żeby potrącił mnie ktoś z OC niż bez. Być może to niepopularne stanowisko, ale kiedyś w samochód mojego szefa (który ja prowadziłem) wjechał koleś bez OC, do tego nastukany. I co? Szef sam płacił za naprawę, bo gościu nie miał majątku, on w ogóle nie jeździł tym samochodem, tylko ten jeden raz.RadAg! pisze:Czyli wg twojej logiki piotrek trzeba płacić OC niezależnie czy auto stoi czy jeździ?
Wydaje mi się, że w końcu szef odzyskał jakieś pieniądze, ale nastąpiło to po takim czasie, ze już u niego nie pracowałem.
Zazwyczaj w każdej dyskusji posiłkuję się własnym doświadczeniem, a nie wydumanymi sytuacjami. Oczywiście, teraz nie ma kolegium, ale jeśli uważasz, że dostaniesz w podobnej sytuacji odszkodowanie przed zamknięciem sprawy (podpisanym oświadczeniem, przyjętym mandatem lub wyrokiem sądu w przypadku odmowy przyjęcia mandatu) to podejrzewam, że możesz się mocno rozczarować I tu akurat znam sytuację sprzed roku, praktycznie identyczną, a różnica jest tylko taka, że nie dotyczyła mnie, a znajomego.RadAg! pisze:Mam nadzieję, że w tej merytorycznej dyskusji, nie posiłkowałeś się Piotrek większą ilością tak przestarzałch argumentów? Przypominam, mamy rok 2016 i to już bliski końcapiotrekzet pisze:Po pierwsze - było to przed rokiem 2000. Po drugie, okazało się, że facet kupił samochód od szwagra mojego szefa i nie był uprzejmy go ani przerejestrować, ani ubezpieczyć. Po trzecie, samochód był szefowi potrzebny szybko, a nie bliżej nie wiadomo kiedy. Po czwarte, sprawca nie pojawiał się na kolegium, więc trudno było wymagać od funduszu wypłaty bez wyroku. No podsumowując najlepiej by było gnoja zakopać gdzieś pod lasem, żeby nie rozplenił puli wadliwych genów.RadAg! pisze:Tak się zastanawiam dlaczego twój szef sam płacił za naprawę skoro jest Fundusz Gwarancyjny...?piotrekzet pisze:Według mojej logiki lepiej zapłacić składkę ubezpieczenia niż wyskoczyć z kasy w razie draki. I wolę, żeby potrącił mnie ktoś z OC niż bez. Być może to niepopularne stanowisko, ale kiedyś w samochód mojego szefa (który ja prowadziłem) wjechał koleś bez OC, do tego nastukany. I co? Szef sam płacił za naprawę, bo gościu nie miał majątku, on w ogóle nie jeździł tym samochodem, tylko ten jeden raz.RadAg! pisze:Czyli wg twojej logiki piotrek trzeba płacić OC niezależnie czy auto stoi czy jeździ?
Wydaje mi się, że w końcu szef odzyskał jakieś pieniądze, ale nastąpiło to po takim czasie, ze już u niego nie pracowałem.
No to życzę powodzenia przy wypłacie z funduszu gwarantowanego gdy koleś nie ma OC, już po "wskazaniu przez odpowiednie organy"... Mówię o sytuacji, gdy Ty nie masz AC, do tego w którejś z nielicznych firm, niepiętrzących problemów.RadAg! pisze:Ale identyczna sytuacja jest w przypadku obowiązkowego OC. Ubezpieczyciel nie wypłaci odszkodowania bez wskazania winnego przed odpowiednie organy a więc kolejny argument z dupy.