Jest dość pilna sprawa, bo przyszło lato a tu Lincoln mi rzuca fochem, cała sprawa wygląda tak:
Wszystko zaczęło się od przekaźnika ( na zdjęciu ) który z tego co wyczytałem odpowiedzialny jest za sterowanie klimatyzacją oraz wentylatorami. Niestety jakiś czas temu chciałem odpalić klimę i dupa.... Ustawiłem sobie 18 stopni,ale nie ruszył ani kompresor, ani nie wystartował wiatrak, otworzyłem maskę i coś mnie natchnęło żeby "popukać" w skrzynkę z przekaźnikami, bezpiecznikami itd - Pukłem i ruszyło.... Od tego czasu tak już było, że wystarczyło puknąć i było cacy. Do piątku żyłem z myślą, że jest walnięty przekaźnik, zamówiłem więc dwa takie same - włożyłem i koniec. Dalej jest to samo, że klima nie rusza, dopiero jak zewrę zworkę za pomocą śrubokręta to kompresor załącza się, pochodzi chwilę i znowu gaśnie, a przy tym sam przekaźnik bardzo się nagrzewa - Na samej klimatyzacji się nie kończy, bo ostatnio w korku temperatura poszła mi mocno do góry, ponieważ w ogóle nie załącza mi się wentylator ( chociaż temperatura poszła do góry ) - Nie mam pojęcia gdzie może leżeć przyczyna tego problemu. - Styki wyczyszczone, przekaźnik sprawdzony, panel od klimy chodzi ( sterowanie klapkami, temp, siłą nadmuchu itd. ), kable też sprawdziłem ( nie są popękane, spalone, skruszone itp. )
Dlatego mam pytanie
Czy przy włączeniu klimatyzacji, za każdym razem powinien automatycznie włączyć się wentylator ? - Niezależnie od temperatury.
Czy ten sam przekaźnik jest również odpowiedzialny za same włączenie wentylatorów gdy przekroczona zostanie temperatura ?
Może jakieś schematy czy coś
